środa, 3 lipca 2019

Życie jest przewrotne .

3 lipca . Dzisiaj rano o ósmej oddałem samochód do naprawy , miało to trwać trzy godziny. Warsztat był w pobliżu ul . Buszkowickiej . Nie miałem co robić a do domu nie opłacało mi się wracać , no to poszedłem na ul . Ceramiczną i znalazłem zarazę , tą z poprzedniego wpisu .Od dwunastej do piątej miałem robotę , ale uwinąłem się szybko i skończyłem o czwartej . Zostały mi trzy godziny wolne . Postanowiłem gdzieś,  nie za daleko pojechać . Po chwili namysłu drogą eliminacji wybrałem Reczpol , gdzie ostatni raz byłem miesiąc temu . Na łąkach Reczpola kwitło mnóstwo kwiatów , mieniły się one wszystkimi kolorami tęczy , ale co z tego . Łażę , łażę i nic , nieraz tak jest ,wejdzie  się na pustą łąkę i trafi na coś ciekawego , a nieraz mimo pięknych widoków nie ma nic . W końcu się wkurzyłem i postanowiłem wracać, pomyślałem ,że już do Reczpola nie będę jeżdził , znalazłem tu kukułkę krwistą i pewnie wystarczy . Na całych łąkach rosło pełno groszku ( Lathyrus pratensis ) , przy wyjściu zerknąłem na niego dokładniej i coś mi zaświtalo . Urwałem garść i wziąłem do domu . W domu przyglądnąłem mu się przez dużą lupę i zobaczyłem kędzierzawe włoski .Mam przed sobą Lathyrus pratensis subsp. velatinus. Gatunek no może podgatunek , który w Polsce nie występuje właściwie oprócz nadmorskich klifów. W tamtym roku wprawdzie znalazłem na Winnej Górze jeden okaz ,ale myślałe jakaś efemeryda , może mewa przyniosła go  w sobie tutaj znad morza . Okazuje się ,że Przemyśl i okolice są ostoją tego gatunku . Na łąkach Reczpola rośnie go tysiące okazów , nawet nie podaję namiarów bo jest go wszędzie pełno.



1 komentarz: