29 lipca . Nie zasypuję gruszek w popiele . Został mi jeszcze do przejścia ostatni wąwóz na stokach Kanasina . Dostać się do niego było łatwo ponieważ strumień płynący jego dnem dopływa do drogi łączącej Makową z Arłamowem .
Dzieli się on na dwie odnogi jedna długości kilometra , druga 1,5 kilometra , dochodzące do szczytu góry. Przejście ich obu, z rozgałęzieniami, zajęło mi 2,5 godz. Zbocza nie są tutaj aż tak bardzo strome , król więc nie został zdetronizowany . Pot lał się ze mnie strumieniami , było duszno i parno .
TRAWERTYNOWE CO NIECO . Szaleństwa nie było . Znalazłem w strumieniu trawertynową bryłę wielkości pięści i to właściwie wszystko . Jeszcze natrafiłem na trawertynowy próg skalny wysokości pół metra , ale to ze znakiem zapytania . Nie jestem do końca pewny czy to trawertyn .
GAWROWE BUKI . Niektóre buki miały imponujące rozmiary , nawet pod pięć metrów .
KRZYWE BUKI . Na szczycie Kanasina rosły obok siebie dwa charakterystycznie wygięte buki . Krzywy las sosnowy na zachodzie Polski jest wielką atrakcją turystyczną, nie wyjaśniono do tej pory przyczyn tej anomalii . Wygięcie buków było identyczne jak tych sosen , może przyczyniły się do tego te same czynniki .
Z ciekawszych roślinek , dużo było pokrzyku , jeden kruszczyk siny i kilka gnieżników .