sobota, 17 grudnia 2016
Paprotnikowo lodowe wariacje
Wybrałem się do Prałkowiec i porobiłem zdjęcia zimowego fortu . Teren skrajnie niebezpieczny , zwalone drzewa , rumowisko głazów , śnieg i lód , dodatkowo brak zasięgu i ludzi . Założyłem na buty nakładki z kolcami na kolana ochraniacze , ale naprawdę warto było . Miejsce jak z filmów o Indianie Jonsie , przypominające ruiny Majów w dżungli , drzewa i paprocie porastające pozostałości budowli . Dodatkowo w popękanych ogromnych pomieszczeniach fortu , spływająca i zamarzająca woda tworzy fantastyczne lodowe , wielkie stalaktyty , kule i nacieki . Paprotników Brauna to jest nie setki ale raczej tysiące i chyba niewielu widziało ten gatunek na ceglanym murze . Do fortu doszedłem od szlabanu szlakiem niebieskim a zszedłem czarnym <samochodu nie można parkować przy szlabanie tylko wcześniej przy wiacie bo prywatnej drogi strzeże agresywny właściciel>. Pozbawione liści drzewa odsłaniały widoki , słońce świeciło , śnieg skrzypiał pod nogami . Fajne miejsce na trzygodzinną zimową wycieczkę dla ludzi , którzy umieją patrzyć . W trakcie wędrówki przyszedł mi do głowy pomysł na nowego bloga "Lodowe Podkarpacie" . Zima jest piękna .
Przedstawia
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Cudownie ☺
OdpowiedzUsuńŚwietna lokacja - jak dla mnie, szkoda że cokolwiek za daleko.
OdpowiedzUsuńMówisz że paprotniki Browna to te na zdjęciach? gdzieś już takie widziałem, kto wie czy nie w forcie Prokocim w Krakowie, albo w okolicach Tarnowa. Aż odpalę stare dyski czy aby nie mam tam gdzieś zdjęć.