niedziela, 22 marca 2020

Skalna brama w Gruszowej najbardziej klimatyczne miejsce na Pogórzu Przemyskim .

UWAGA . OPISYWANE MIEJSCA  SĄ TRUDNO DOSTĘPNE . PRÓBA DOTARCIA DO NICH MOŻE BYĆ NIEBEZPIECZNA DLA ZDROWIA .

22 marca . Słońce , ruch i leśne powietrze to najlepszy sposób na bakterie i wirusy. Został mi jeszcze jeden potok do sprawdzenia , ten co wypływa z Gruszowej i płynie do cerkwi w Huwnikach . Ubrałem gumaki , na które założyłem kolce i wskoczyłem w głęboki jar ze strumieniem . Znalazłem się w innym świecie , tu wszystko toczy się na innych zasadach . Zacząłem posuwać się pod prąd, mijając po drodze liczne kaskady , głazy i wodospadziki . Dla wodospadów przyjąłem własną definicję , musi mieć co najmniej 1,5 m wysokości , musi być pionowy lub zbliżony do pionu i musi być ze skał . W innych przypadkach to są kaskady , progi lub wodospadziki . Tutaj spotykałem liczne kaskady i wodospadziki , niektóre miały metr wysokości . Rosło też dużo śnieżyczki przebiśnieg .



Strumień był wyjątkowo piękny , ale po chwili doszedłem do miejsca , którego nie spodziewałem się spotkać w najśmielszych wyobrażeniach . Jest ono najciekawszym jakie spotkałem w swoich włóczęgach . Zobaczyłem kamienną jakby bramę , strumień przeorał skałę, dzięki czemu powstała taka forma . Z jednej i drugiej strony piętrzyły się 15 metrowe skały . Do bramy potok dopływał kaskadami . Całość tego kompleksu miała długość około 50 m . Ze stromego zbocza do tego kanionu spływał jeszcze potoczek z licznymi naciekami trawertynowymi . Pokrywały one mchy , kamienie i liście . Na trawertynach oczywiście siedziała księżniczka zaklęta w salamadrę . ( mchy to może te rzadkie co są w Dolinie Niemieckiej ) . Nacieki trawertynowe spotkałem jeszcze w kilku innych miejscach .










Kanion z bramą skalną jest tu 49.661104,22.691627 . Może  jest to stanowisko dokumentacyjne określone jako " Spływy kohezyjne - Gruszowa , w potoku Makówka , odsłonięcie uwidacznia osady mułowych spływów kohezyjnych z dużymi blokami skalnymi długości 20m " Nie wiem czy ten opis dotyczy tego miejsca , bo aż mi się nie chce wierzyć ,że mógłbym pierwszy znaleść coś takiego . Poszedłem dalej aż do samej Gruszowej gdzie natrafiłem na resztki jakiejś betonowej konstrukcji .





8 komentarzy:

  1. To przecież Wąwóz Bohynie na bezimiennym potoku spływającym od wschodniej strony Gruszowej do kaplicy Tyszkowskich. Szkoła z Huwnik tam ścieżkę wytyczyła klik . Miejsce przepiękne.
    "Spływy kohezyjne w Gruszowej" są na potoku Makówka zwanym także Gruszowskim i znajdziesz je tutaj klik Wyglądają zupełnie inaczej niż poukładane regularnie warstwy fliszowe. Makówka alias Gruszowski spływa do Wiaru z zachodniej części Gruszowej kilometr na zachód od dolinki tego bezimiennego po drugiej stronie drogi Makowa-Gruszowa. Na tym samym potoku tylko jeden kilometr niżej jest kolejne stanowisko dokumentacyjne "Margle z Węgierki". Co do resztek budowli to może być coś z folwarku dworskiego w Gruszowej, który przylegał do tego potoczku

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale heca przedzierałem się tam od cerkwi a pewnie jest lepsze dojscie od strony Huwnik . Myślałem że wąwóz Bohynie jest z drugiej strony Huwnik

    OdpowiedzUsuń
  3. Mapkę ścieżki znajdziesz tutaj http://www.zpkprzemysl.pl/index.php?fsid=76&ssid=91
    Opis - "Początek trasy rozpoczyna się przy budynku szkolnym, kierując się drogą na północ docieramy na łąkę (przystanek nr 1), przed nami otwarta panorama – lekcja z geografii - po stronie zachodniej widoczny Kopań, po lewej Zmarzły Garb. Skrajem łąki przepływa potok, przekraczamy go i wkraczamy na teren lasu. Teraz zaczyna się lekcja z biologii – las, jego skład gatunkowy i układ piętrowy oraz występująca roślinność.
    Wędrujemy w górę podziwiając piękną buczynę karpacką docieramy do miejsca, gdzie znaki i strzałka na okazałej jodle wskazują nam, że powinniśmy skręcić w prawo. Po kilkudziesięciu metrach zatrzymujemy się na wysokim brzegu nad potokiem, widzimy wyraźne doły i zasypane wykopy (pozostałości szpitala polowego UPA) – to lekcja historii. Wracamy do głównego szlaku i po kilku minutach docieramy na skraj głębokiego jaru. Ostrożnie schodzimy w dół, przekraczamy potok i rozpoczynamy mozolną wspinaczkę niezwykle stromym stokiem w górę (ponad 80 metrów w pionie) na szczyt grodziska odkrytego przez geologów w 1968 roku – następna lekcja z historii.
    Po zwiedzeniu jego otoczenia kierujemy się grzbietem w stronę Gruszowej, z prawej strony mijamy wspaniałą panoramę na Kopystańkę. Wchodzimy w las drogą wiodącą do Huwnik, mijamy trzy kopce mrowisk - następna lekcja biologii - dalej szczyt zalesionego wzgórza i schodzimy w dół. Droga wyprowadza nas na skraj lasu. Mamy teraz przed sobą widok na Huwniki, dolinę Wiaru, Chyb, Kalwarię Pacławską, masyw Turnicy oraz Makową. Dalej ścieżka wiedzie skrajem lasu. Wchodząc ponownie w las odnajdujemy drobny potok spływający w dół. Podążamy wzdłuż niego niespodziewanie stajemy na skraju wysokiej, skalnej ściany fliszu karpackiego. Jest to wąwóz „Bochynie” tak nazwany przez okoliczną ludność (w wierzeniach ludowych to boginki zamieszkujące jary, wąwozy i nadbrzeżne zarośla).
    Teraz zachowujemy się ostrożnie gdyż schodzimy na dno wąwozu (robi wrażenie), gdzie po płytach osuniętych łupków płynie potok. W czystej wodzie możemy zobaczyć ciekawy świat drobnych bezkręgowców oraz spłaszczonego i pływającego bokiem kiełża zdrojowego. Wąwóz ten jest królestwem chronionego płaza - salamandry plamistej, a z chronionych roślin występuje tu paprotka zwyczajna. Podążamy w dół, wąwóz spłyca się i bez trudu możemy wspiąć się na jego brzeg, by dalej drogą między polami dojść do drogi asfaltowej. Jesteśmy obok cerkwi w Huwnikach (dawna kaplica grobowa Tyszkowskich). Ze wzgórza cerkiewnego schodzimy wzdłuż potoku w stronę Wiaru. Osiągamy rzekę, kierujemy się szeroką doliną w kierunku szkoły. Po lewej stronie widzimy kościół wybudowany z kamienia w latach dwudziestych ubiegłego wieku, a po prawej podziwiamy duże odsłonięcie fliszu wapiennego z margli fukoidowych. Przechodzimy przez drogę i docieramy do szkoły."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za szczegółowy opis , na pewno się wybiorę przejść tą trasą a pewnie też wielu innych .

      Usuń
  4. Mieszkańcy nazywają ten ciek wodny "Poticzek":-)
    Już nam się klaruje plan następnych wyjść bliskich, śladami Twoich odkryć, jak tylko odzyskamy siły po grypie:-) istne cudeńka mamy tak bliziutko; pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tę wodospad w Trójcy muszę posprzątać bo jest trochę zasypany gałęziami . Dojście do niego nie jest za łatwe. Najlepiej od strony kapliczki , zwiedzając przy okazji miejsce dawnego zamku . To zaraz za kapliczką gdzie są wysokie wały i potężne pomnikowe dęby . Potem wzdłuż brzegu mijając po drodze ładne skałki . Ale tam może być bagnisto .

      Usuń
  5. super sprawa! A i na Stanisława można liczyć bo też mnóstwo dołożył od siebie.

    OdpowiedzUsuń