25 maj. W Województwie Podkarpackim nie ma za dużo atrakcyjnych asfaltowych podjazdów rowerowych. Zaliczyłem już Bezmiechową , Górę Jawor , Przełęcz Żebrak , serpentyny , Kalwarię Pacławską. Podjazd do Kalwarii Pacławskiej wydaje mi się najtrudniejszy. Postanowiłem wjeżdżać na niego pod rząd bez zsiadania z roweru , czyli wjazd i od razu z powrotem zjazd tą samą trasą . Pokonałem w ten sposób ten podjazd sześć razy. Czas próby 3 godziny 15 minuty. Przyjąłem ,że czas wjazdu nie może trwać dłużej niż 3o minut a zjazdu 5 minut. Oczywiście nie można dotknąć stopą podłoża. Trasa ma długość 2 km . Od skrzyżowania nad Wiarem do sklepu na górze , czyli główna droga pod klasztor. Łącznie zrobiłem 24 kilometry .Pierwsze 500m jest łagodne potem zaczynają się schody , na końcu jest powyżej 20 stopni. Może będą to czytać kiedyś jacyś rowerzyści i przyłączą się do zabawy. Oczywiście oglądałem co tam rośnie przy drodze . Za pierwszym wjazdem widziałem judaszowe srebrniki , za drugim gnieżnika , za trzecim pokrzyka wilczą jagodę, za czwartym wrotycza marunę , za piątym jaskra sardyńskiego a za szóstym już nic nie widziałem. Pokazało mi to ile się nie zauważa patrząc za pierwszym razem .Jesienią spróbuję wyjechać siedem razy. Trochę energii straciłem bo jechałem do Huwnik na rowerze nie samochodem.
Zdjęcia zrobiłem po próbie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz