15 marca . Próg trawertynowy w Nienadowej na Pogórzu Dynowskim został odkryty przez Jacka autora bloga " Rośliny Józefowa " https://roslinyjozefowa.blogspot.com/. Jacek dał mi o tym znać jeszcze zeszłego roku . Postanowiłem wykorzystać dobrą aurę na wycieczkę ,w celu jego znalezienia . Tego typu obiektów nie ma za dużo w okolicy Przemyśla , dlatego cieszy każdy nowo odkryty . Miałem namiary i mapę z zaznaczonym położeniem , ale mapa to jedno a teren drugie . Mapa satelitarna pokazuje lasy , pola , miejscowości ale brak dokładnego ukształtowania powierzchni . W lesie gdzie jest mnóstwo wąwozów i dołów najlepiej sprawdza się cieniowana mapa rzeżby terenu z geoportalu . Widać na niej każde wgłębienie terenu czy też wał , a nawet małą leśną dróżkę .GPSa teraz nie używam , wytypowałem więc głębszy jar z mapy cieniowanej , który odpowiadał miejscu zaznaczonemu przez Jacka na mapie satelitarnej i pojechałem . Szukanie i odkrywanie sprawia mi największą przyjemność . Wiedziałem , że od miejsca na skraju lasu , gdzie zaparkuję samochód muszę iść leśną drogą mijając trzy dochodzące do niej wąwozy i wejść do czwartego . Tym czwartym poruszać się pod prąd wzdłuż strumienia około 1 kilometra i gdzieś tam powinien być próg , ale pewności nie miałem . Teren często weryfikuje nawet takie dokładne plany . Doświadczyłem tego pod Kanasinem , też miałem dokładnie rozplanowany wąwóz , a na miejscu zastałem zupełnie inną sytuację niż sobie zakodowałem i zgłupiałem . Tym razem jednak wszystko poszło w miarę gładko . To co miałem na mapie zgadzało się z terenem . Znalazłem czwarty wąwóz i idąc wzdłuż strumienia pod górę, po pół godzinie stałem przy trawertynowym progu . Próg ma około 0,8 metra wysokości , trawertyn wytworzył się na glinie , miejscami kilkucentymetrową warstwą . Martwica wapienna pokrywała też gałązki i liście . W pobliżu było jeszcze kilka mniejszych progów. Miejsce niewątpliwie ciekawe i godne zainteresowania, prawdopodobnie nie znane do tej pory . Szukałem wskażnikowych mchów ale nie znalazłem .
Strzałka pokazuje położenie obiektu .
Zadowolony , że udał mi się znaleść to czego szukałem wracałem z powrotem . Na jakieś odkrycia botaniczne nie liczyłem był przecież marzec , co najwyżej mogłyby się trafić jakieś przebiśniegi a w najlepszym przypadku śnieżyce, ewentualnie jakiś wiosenny grzyb . Jednak się myliłem bo los znowu mile mnie zaskoczył .