niedziela, 29 marca 2020
Błotniak zbożowy (Circus cyaneus) w Aksmanicach na Pogórzu Przemyskim .
Oglądam właśnie ptaki drapieżne Polski i widzę ,że jednego niedawno widziałem . Gdy wracałem z wycieczki do Pacławia , zjeżdżając z Góry Chyb , między Sólcą a Aksmanicami kilkaset metrów przed rondem , zobaczyłem ptaka drapieżnego . Wylądował przy drodze na polu . Zatrzymałem się i sięgnąłem po aparat , jednak poderwał się w powietrze i odleciał . Widziałem go dokładnie od spodu z odległości może dwudziestu metrów . W oczy rzucał się wyrażny jasny pasek na ogonie i też jasne jakby cętki czy paski na skrzydłach . Na ptakach się za bardzo nie znam i mogę się mylić . Może jest jakiś inny gatunek z podobnymi cechami . Obserwacja została dokonana 27 marca . W tym miejscu 49.671979,22.745529. Błotniak zbożowy jest gatunkiem bardzo rzadkim , szacuje się ,że na terenie Polski gniazduje 30 - 40 par.
niedziela, 22 marca 2020
Skalna brama w Gruszowej najbardziej klimatyczne miejsce na Pogórzu Przemyskim .
UWAGA . OPISYWANE MIEJSCA SĄ TRUDNO DOSTĘPNE . PRÓBA DOTARCIA DO NICH MOŻE BYĆ NIEBEZPIECZNA DLA ZDROWIA .
22 marca . Słońce , ruch i leśne powietrze to najlepszy sposób na bakterie i wirusy. Został mi jeszcze jeden potok do sprawdzenia , ten co wypływa z Gruszowej i płynie do cerkwi w Huwnikach . Ubrałem gumaki , na które założyłem kolce i wskoczyłem w głęboki jar ze strumieniem . Znalazłem się w innym świecie , tu wszystko toczy się na innych zasadach . Zacząłem posuwać się pod prąd, mijając po drodze liczne kaskady , głazy i wodospadziki . Dla wodospadów przyjąłem własną definicję , musi mieć co najmniej 1,5 m wysokości , musi być pionowy lub zbliżony do pionu i musi być ze skał . W innych przypadkach to są kaskady , progi lub wodospadziki . Tutaj spotykałem liczne kaskady i wodospadziki , niektóre miały metr wysokości . Rosło też dużo śnieżyczki przebiśnieg .
Strumień był wyjątkowo piękny , ale po chwili doszedłem do miejsca , którego nie spodziewałem się spotkać w najśmielszych wyobrażeniach . Jest ono najciekawszym jakie spotkałem w swoich włóczęgach . Zobaczyłem kamienną jakby bramę , strumień przeorał skałę, dzięki czemu powstała taka forma . Z jednej i drugiej strony piętrzyły się 15 metrowe skały . Do bramy potok dopływał kaskadami . Całość tego kompleksu miała długość około 50 m . Ze stromego zbocza do tego kanionu spływał jeszcze potoczek z licznymi naciekami trawertynowymi . Pokrywały one mchy , kamienie i liście . Na trawertynach oczywiście siedziała księżniczka zaklęta w salamadrę . ( mchy to może te rzadkie co są w Dolinie Niemieckiej ) . Nacieki trawertynowe spotkałem jeszcze w kilku innych miejscach .
Kanion z bramą skalną jest tu 49.661104,22.691627 . Może jest to stanowisko dokumentacyjne określone jako " Spływy kohezyjne - Gruszowa , w potoku Makówka , odsłonięcie uwidacznia osady mułowych spływów kohezyjnych z dużymi blokami skalnymi długości 20m " Nie wiem czy ten opis dotyczy tego miejsca , bo aż mi się nie chce wierzyć ,że mógłbym pierwszy znaleść coś takiego . Poszedłem dalej aż do samej Gruszowej gdzie natrafiłem na resztki jakiejś betonowej konstrukcji .
22 marca . Słońce , ruch i leśne powietrze to najlepszy sposób na bakterie i wirusy. Został mi jeszcze jeden potok do sprawdzenia , ten co wypływa z Gruszowej i płynie do cerkwi w Huwnikach . Ubrałem gumaki , na które założyłem kolce i wskoczyłem w głęboki jar ze strumieniem . Znalazłem się w innym świecie , tu wszystko toczy się na innych zasadach . Zacząłem posuwać się pod prąd, mijając po drodze liczne kaskady , głazy i wodospadziki . Dla wodospadów przyjąłem własną definicję , musi mieć co najmniej 1,5 m wysokości , musi być pionowy lub zbliżony do pionu i musi być ze skał . W innych przypadkach to są kaskady , progi lub wodospadziki . Tutaj spotykałem liczne kaskady i wodospadziki , niektóre miały metr wysokości . Rosło też dużo śnieżyczki przebiśnieg .
Strumień był wyjątkowo piękny , ale po chwili doszedłem do miejsca , którego nie spodziewałem się spotkać w najśmielszych wyobrażeniach . Jest ono najciekawszym jakie spotkałem w swoich włóczęgach . Zobaczyłem kamienną jakby bramę , strumień przeorał skałę, dzięki czemu powstała taka forma . Z jednej i drugiej strony piętrzyły się 15 metrowe skały . Do bramy potok dopływał kaskadami . Całość tego kompleksu miała długość około 50 m . Ze stromego zbocza do tego kanionu spływał jeszcze potoczek z licznymi naciekami trawertynowymi . Pokrywały one mchy , kamienie i liście . Na trawertynach oczywiście siedziała księżniczka zaklęta w salamadrę . ( mchy to może te rzadkie co są w Dolinie Niemieckiej ) . Nacieki trawertynowe spotkałem jeszcze w kilku innych miejscach .
Kanion z bramą skalną jest tu 49.661104,22.691627 . Może jest to stanowisko dokumentacyjne określone jako " Spływy kohezyjne - Gruszowa , w potoku Makówka , odsłonięcie uwidacznia osady mułowych spływów kohezyjnych z dużymi blokami skalnymi długości 20m " Nie wiem czy ten opis dotyczy tego miejsca , bo aż mi się nie chce wierzyć ,że mógłbym pierwszy znaleść coś takiego . Poszedłem dalej aż do samej Gruszowej gdzie natrafiłem na resztki jakiejś betonowej konstrukcji .
piątek, 20 marca 2020
W sercu turnickiej puszczy .
19 marca . Nie mogę usiedzieć w domu , szczególnie gdy świeci słońce . Postanowiłem wyjechać od dużych skupisk ludzi do lasu . I to jakiego , turnickiej puszczy . Plan był taki ,żeby spenetrować strumienie wypływające spod szczytu Turnicy . Trochę się bałem niedżwiedzi ale cóż ,tym bardziej mnie tam ciągnęło . Mając namiary od Staszka , zatrzymałem się za Makową gdzie znajduje się ciekawy próg skalny na potoku Turnica . ( nie za duży 50 cm ) .
W pobliżu zauważyłem interesującą łączkę , na której znalazłem dwa chronione gatunki , ostrożenia siedmiogrodzkiego i goryczkę trojeściową .
Podjechałem samochodem na parking turystyczny i piechotą podążałem asfaltową drogą w kierunku Arłamowa . Otoczenie było bajkowe , słońce , błękitne niebo , wokoło buki , śnieżyczki , cebulice , obrazki , złocie .
Po minięciu bocznej drogi do Borysławki wypatrywałem lewych dopływów Turnicy i do każdego wchodziłem idąc pod prąd do jego żródeł . Nalatałem się po tych jarach , że hej . Niektóre strumienie były dosyć długie tak ,że wchodziłem nawet na dwa kilometry w głąb lasu . Rozglądałem się za języcznikiem lub jakimiś skałkami, tylko w jednym miejscu trafiłem na ciekawszą ściankę ale bez języcznika . Spotkałem za to okazałe drzewo , które wydało mi się bukiem , potem jednak oglądając zdjęcie nabrałem wątpliwości , miało 4 metry obwodu .
Przytrafiła mi się też niewesoła sytuacja , gdy mało nie utknąłem w bagienku . Przy strumieniach czasami były miejsca mocno nasączone wodą i przysypane liśćmi tak , że nie można było ich poznać , po prostu pułapka . Gdy wszedłem na takie mokradło nogi zapadły się powyżej kostek i w ostatniej chwili udało mi się je wyciągnąć , jeszcze chwila i został bym uwięziony . Nie myślałem ,że coś takiego może się przytrafić w górskim lesie
W końcu wróciłem na asfalt i doszedłem do Arłamowa . Nacieszyłem się widokami ,pokazałem straży granicznej dowód i zacząłem wracać z powrotem . Teraz na takie wycieczki zabieram taśmę mierniczą , a to się trafi jakiś wodospad albo drzewo . Tym razem doszedłem do ogromnej jodły ,na którą idąc w przeciwnym kierunku nie zwróciłem uwagi . Miała 440 cm obwodu na wysokości 150 cm .Największa jodła w Polsce ma 519 , tej więc nie dużo brakuje . Pień zwężał się ku górze , jakbym mierzył trochę niżej to może miałaby więcej .
Wróciłem na parking , przy którym obrazki rosły niemal na asfalcie .
W pobliżu zauważyłem interesującą łączkę , na której znalazłem dwa chronione gatunki , ostrożenia siedmiogrodzkiego i goryczkę trojeściową .
Podjechałem samochodem na parking turystyczny i piechotą podążałem asfaltową drogą w kierunku Arłamowa . Otoczenie było bajkowe , słońce , błękitne niebo , wokoło buki , śnieżyczki , cebulice , obrazki , złocie .
Po minięciu bocznej drogi do Borysławki wypatrywałem lewych dopływów Turnicy i do każdego wchodziłem idąc pod prąd do jego żródeł . Nalatałem się po tych jarach , że hej . Niektóre strumienie były dosyć długie tak ,że wchodziłem nawet na dwa kilometry w głąb lasu . Rozglądałem się za języcznikiem lub jakimiś skałkami, tylko w jednym miejscu trafiłem na ciekawszą ściankę ale bez języcznika . Spotkałem za to okazałe drzewo , które wydało mi się bukiem , potem jednak oglądając zdjęcie nabrałem wątpliwości , miało 4 metry obwodu .
Przytrafiła mi się też niewesoła sytuacja , gdy mało nie utknąłem w bagienku . Przy strumieniach czasami były miejsca mocno nasączone wodą i przysypane liśćmi tak , że nie można było ich poznać , po prostu pułapka . Gdy wszedłem na takie mokradło nogi zapadły się powyżej kostek i w ostatniej chwili udało mi się je wyciągnąć , jeszcze chwila i został bym uwięziony . Nie myślałem ,że coś takiego może się przytrafić w górskim lesie
W końcu wróciłem na asfalt i doszedłem do Arłamowa . Nacieszyłem się widokami ,pokazałem straży granicznej dowód i zacząłem wracać z powrotem . Teraz na takie wycieczki zabieram taśmę mierniczą , a to się trafi jakiś wodospad albo drzewo . Tym razem doszedłem do ogromnej jodły ,na którą idąc w przeciwnym kierunku nie zwróciłem uwagi . Miała 440 cm obwodu na wysokości 150 cm .Największa jodła w Polsce ma 519 , tej więc nie dużo brakuje . Pień zwężał się ku górze , jakbym mierzył trochę niżej to może miałaby więcej .
Wróciłem na parking , przy którym obrazki rosły niemal na asfalcie .
środa, 18 marca 2020
Znowu odkrycie nieznanego, pięknego wodospadu na Pogórzu Przemyskim .
18 marca . Chyba przerzucę się z roślinek na wodospady . Tym razem wybrałem się do Trójcy . Chciałem zobaczyć miejsce gdzie stał zamek , rozległą polanę , którą wypatrzyłem na mapach , i nie ukrywam , że poszukać jakiegoś wodospadu ( nawet w tym celu wziąłem taśmę mierniczą ) . Zatrzymałem się w pobliżu kapliczki i poszedłem w lewo w kierunku polany . Na jej obrzeżach spotkałem łany czosnku niedżwiedziego . Gdy wjeżdżałem do Trójcu nad Wiarem zauważyłem stromą skarpę . Teraz znajdowałem się na polanie powyżej rzeki . Postanowiłem zejść do nurtu i wrócić brzegiem Wiaru pod prąd u podnóża skarpy do samochodu . Nie było to łatwe , wolno posuwałem się pokonując wąwozy, zwalone drzewa , stromizny i bagienka .Liczyłem że może jakiś potok będzie spływał z tej stromizny i utworzy wodospad . No i się doliczyłem . Wodospad jest to prostu piękny . Przypomina skalny kocioł schowany w stromym zboczu dlatego trudno go wypatrzyć . Składa się z kilku stopni . Dolny stopień ma 1,5 m wysokości . Powyżej niego jest kaskada o wysokości 1 m i długości 3 m . Nad nią jest najładniejszy fragment , który stanowi monolitowa pionowa 3 metrowa skalna ściana na górze , której jest jeszcze głaz wystąjący poza krawędż , dzięki czemu woda efektowniej spływa na dół .Znane wodospady z Pogórza Przemyskiego z Rybotycz i Cisowej są zbudowane ze skały wielowarstwowej , ten zaś jest wyjątkowy , ponieważ woda spada z jednego trzymetrowego bloku skalnego .. Nad ścianą jest metrowa kamienna kaskada . Całość od szczytu do podstawy ma 6,5 m , wymierzyłem dokładnie metrem . Dużo skał i wody. Jest to już drugi wodospad , który odkryłem w przeciągu czterech dni . Do tej pory na Pogórzu Przemyskim były znane właściwie dwa wodospady ,czyli właśnie te w Cisowej i w Rybotyczach . Dorzucam jeszcze dwa swoje i trzeci z Sopotnika ( kiedyś jeszcze znalazłem wodospadzik w Trzecim Wąwozie i nawet go nazwałem MW , ale był on ziemny ). Tak więc można powiedzieć ,że obecnie na Pogórzu Przemyskim jest pięć wodospadów . Ten nowo odkryty znajduje się w pobliżu sosen , które widać na skarpie nad Wiarem gdy stoimy przed pierwszymi domkami od strony Posady Rybotyckiej . Współrzędne wodospadu 49.651666,22.560521.
poniedziałek, 16 marca 2020
Olbrzymi wodospad i śnieżyczka przebiśnieg w potoku Sopotnik .
15 marca . Tego samego dnia postanowiłem jeszcze zwiedzić potok Sopotnik wpadający do Wiaru . Zatrzymałem się obok kościoła w Makowej i poszedłem wzdłuż nurtu okrążając Górę Filipa . Po drodze wszedłem na stromą skarpę nad rzeką . Pod nią zaobserwowałem ciekawą parę baraszkującą w wodzie . On cały biały z czarnym łbem , ona ciemniejsza z rdzawą szyją . Była to para nurogęsi .
Kawałek dalej było już ujście Sopotnika . Podążyłem korytem pod prąd .Czosnku niedżwiedziego rosło tu rzeczywiście zatrzęsienie ale też mnóstwo śnieżyczki przebiśnieg . Warto to odnotować bo w naukowych pracach nie jest podane to stanowisko a jest to gatunek rzadki na Pogórzu Przemyskim . Licznie występowały też obrazki plamiste , miodunki miękkowłose , cebulice, skrzyp zimowy i żywce .
Po jakimś kilometrze , gdzieś u podnóża Bryłowej , stanąłem jak wryty . Przede mną spadał potężny wodospad . Wysokość szacuję na 7 metrów wydawał mi się większy nawet niż ten u skały Machunika . Byłby to największy wodospad na Pogórzu Przemyskim . Nie jest on może tak geologiczny jak ten , którego znalazłem dwie godziny wcześniej ale był bardzo atrakcyjny . Woda spływała kilkoma strumieniami i prawie pionowo spadała w dół do Sopotnika .
Myślę ,że pojawił się on okresowo ponieważ ostatnio było trochę opadów . Tak więc w jeden dzień odkryłem dwa okazałe wodospady . Gdy wracałem postanowiłem zaglądnąć na Górę Filipa . Niestety to co zobaczyłem zmroziło mnie . Cała góra była spalona nie wiem czy się podniesie .
Jednak szkoda róż gdy płonie las .
Kawałek dalej było już ujście Sopotnika . Podążyłem korytem pod prąd .Czosnku niedżwiedziego rosło tu rzeczywiście zatrzęsienie ale też mnóstwo śnieżyczki przebiśnieg . Warto to odnotować bo w naukowych pracach nie jest podane to stanowisko a jest to gatunek rzadki na Pogórzu Przemyskim . Licznie występowały też obrazki plamiste , miodunki miękkowłose , cebulice, skrzyp zimowy i żywce .
Po jakimś kilometrze , gdzieś u podnóża Bryłowej , stanąłem jak wryty . Przede mną spadał potężny wodospad . Wysokość szacuję na 7 metrów wydawał mi się większy nawet niż ten u skały Machunika . Byłby to największy wodospad na Pogórzu Przemyskim . Nie jest on może tak geologiczny jak ten , którego znalazłem dwie godziny wcześniej ale był bardzo atrakcyjny . Woda spływała kilkoma strumieniami i prawie pionowo spadała w dół do Sopotnika .
Myślę ,że pojawił się on okresowo ponieważ ostatnio było trochę opadów . Tak więc w jeden dzień odkryłem dwa okazałe wodospady . Gdy wracałem postanowiłem zaglądnąć na Górę Filipa . Niestety to co zobaczyłem zmroziło mnie . Cała góra była spalona nie wiem czy się podniesie .
Jednak szkoda róż gdy płonie las .
niedziela, 15 marca 2020
Odkrycie nieznanego wodospadu na Pogórzu Przemyskim .
15 marca . Jadąc na wycieczkę nie myślałem ,że będzie to jedna z moich ciekawszych wypraw . Dostarczyła wielu fajnych przeżyć choć też i smutnych . Właściwie wegetacja roślinek jeszcze się nie zaczęła , ale od znajomych blogerów dostałem informacje ,że w okolicy Makowej można znaleść wczesne nowalijki . Postanowiłem odnowić swoje pomysły na turystykę strumieniową . Zatrzymałem się samochodem przed Rybotyczami i poszedłem wzdłuż potoku , który płynie równolegle do Makówki , nawet nie wiem jak się nazywa . Po kilkuset metrach przedzierania się przez zarośla usłyszałem charakterystyczny szum spadającej wody i po chwili znalazłem się przed pięknym , kamiennym wodospadem . Wysokość jego szacuję na około 2,5 metra . Z jednej strony wspiera go czterometrowa ściana skalna . Woda do niego dopływa ośmiometrowej długości kaskadą (49.658818,22.666787 ) . Nigdy jeszcze o nim nie słyszałem a jest naprawdę okazały jak na warunki Przemyskiego Pogórza . Postanowiłem go nazwać Wodospadem Leszka Bernackiego , wybitnego polskiego znawcy storczyków . Znajduje się on w miejscu gdzie wszędzie wokoło są stanowiska rzadkich storczyków . Samiczy 300m , kukawka z dwa kilometry , storczyca kilometr i wiele innych .
Potem jeszcze wyszedłem na pobliskie łąki gdzie roztaczały się piękne widoki na okolice .
Na łące miałem ciekawą sytuację . Zauważyłem lisa , który wpatrzony w ziemię czatował pewnie na mysz . Postanowiłem go podejść od tyłu i złapać za ogon . Raz już dokładnie taką samą sytuację miałem z kotem . Wszystkie zmysły zwierzęcia są nastawione na jeden cel , złapanie gryzonia i nie reagują na inne bodżce . Gdy zbliżyłem się na jakieś trzydzieści metrów stwierdziłem ,że jednak to chyba nie jest dobry pomysł.
Potem jeszcze wyszedłem na pobliskie łąki gdzie roztaczały się piękne widoki na okolice .
Na łące miałem ciekawą sytuację . Zauważyłem lisa , który wpatrzony w ziemię czatował pewnie na mysz . Postanowiłem go podejść od tyłu i złapać za ogon . Raz już dokładnie taką samą sytuację miałem z kotem . Wszystkie zmysły zwierzęcia są nastawione na jeden cel , złapanie gryzonia i nie reagują na inne bodżce . Gdy zbliżyłem się na jakieś trzydzieści metrów stwierdziłem ,że jednak to chyba nie jest dobry pomysł.
piątek, 13 marca 2020
Czosnek nad Wiarem .
Czosnek niedżwqiedzi po drugiej stronie Wiaru .
Łany czosnku .
Czosnek w zaroślach nad Wiarem .
Biała cebulica .
Czosnek , obrazki i złoć .
Czosnek i obrazki .
Czosnek , kokorycz i żywiec .
Subskrybuj:
Posty (Atom)