Właściwie to miałem nie pisać o tej przygodzie ale ten blog traktuję też jako rodzaj pamiętnika . Jechałem rowerem błotnistą drogą z Bryliniec do Cisowej . Odludzie , las , jakieś zarośla , nagle zauważam wysoką roślinę i szczęka mi opada , nie wiem czy śnię .
Owoce jak maliny , kwiaty jak u róży lepka w dotyku . Wpadłem w gorączkę odkrywcy , może nowy gatunek dla polskiej flory , już widziałem wieniec laurowy na swojej skroni . Gdy trochę ochłonąłem , zacząłem trzeżwiej myśleć . Znajduję się blisko Cisowej a tam jest przecież arboretum , być może to jest jego sprawka . Okazało się , że szok , który przeżyłem spowodowany był spotkaniem z jeżyną pachnącą ( Rubus odoratus ) . Jest to kenofit , który w niektórych rejonach Polski się już zadomowił a tutaj rzeczywiście sprowadziło go arboretum . Rośnie sobie ta okazała roślina zupełnie dziko , nawet chyba poza terenem ośrodka .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz